niedziela, 7 września 2014

Rozdział 5 ,,Trapped in the past"


Jeeej.. w końcu udało mi się wstawić piąty rozdział.. 
Strasznie dużo roboty mam z poprawianiem błędów, bo ze mnie analfabeta :p 
No, ale w końcu się udało więc wstawiam może ktoś przeczyta.

Manami-chan

************************************************************************************************



,,Trapped in the past”
,,W pułapce przeszłości”

Rozdział 5
,, Przepraszam..ale czy my się znamy?”


          W końcu odważyłem się na to, czego nie miałem odwagi zrobić przez ostatnie lata. Podjąłem taką ,a nie inną decyzje i nie zmienię jej. Byłem pewny tego wyboru nie zamierzałem żałować, nawet gdyby prawda okazała się zbyt bolesna. Teraz już nie ma odwrotu, postawiłem pierwszy krok w stronę swojego celu,  zrobiłem to nie zważając na konsekwencje. Raniąc kogoś na kim mi zależało, widziałem ból malujący się na twarzy Aki’ego na wieść o tym co postanowiłem, widziałem to ,ale nie żałowałem, on musi to po prostu zaakceptować , musi zrozumieć co czułem w przez ten cały czas. Chce aby zrozumiał i pomógł mi w tym, bo tylko on wie dostatecznie dużo. Tak bardzo liczyłem na jego wsparcie...

*****************

- Kei ja... bardzo mi na tobie zależy...nawet nie wiesz jak bardzo, rozumiem ,że musiałeś się czuć okropnie przez Hisakiego, co ja mówię nadal się czujesz.. i naprawdę szanuje twoją decyzje ,ale nie pozwolę żebyś cierpiał! Dopóki tu jestem na wszystkie możliwe sposoby będę ci utrudniał poznanie prawdy, nie dopuszczę do tego byś sobie przypomniał choćbyś miał mnie znienawidzić, nie pozwolę na to zrozumiałeś ?! Nie pomogę ci tak jak zapewne oczekiwałeś ,nie licz na wsparcie w tej sprawie z mojej strony, to deklaracja wojny Kei ochronie cie choćby nie wiem co.- Po policzkach Aki’ego zaczęły  spływać pojedyncze łzy ,pierwszy raz odkąd go spotkałem widziałem  jak płacze.

      W tym momencie uświadomiłem sobie,  że  straciłem coś niezwykle ważnego. To był dla mnie cios, tak bardzo pragnąłem aby Aki stał po mojej stronie w tej walce. Przerażała mnie myśl, że mogę go stracić już na zawsze. Długo biłem się  z własnymi myślami rozważając wszystkie za i przeciw.

Ale przecież już coś  postanowiłem prawda? Teraz nie mogę się  wycofać. Uśmiechnąłem
sie smutno w stronę kuzyna , ścierając kciukiem z jego twarzy słone kropelki.

- Gome..Aki i dziękuje że tak się o mnie troszczysz ,ale ja się nie poddam.... Nie martw się nigdy cie nie znienawidzę nie mógłbym bo.... Kocham Cię Aki, tak bardzo Cię Kocham...... Wybacz mi to że Cię ranie, ale nie potrafię inaczej..- Wstałem z łóżka, schylając się nad nim i pocałowałem pieszczotliwie w czoło,  po czym odwróciłem się na pięcie wychodząc z  pokoju. Potrzebowałem teraz chwili spokoju musiałem sobie wszystko poukładać.

                                                                 **************************
        
        Po dłuższym czasie bezsensownego krążenia po okolicy natrafiłem na stary dziwnie wyglądający park.  Do jego wnętrza prowadziła duża żelazna brama opleciona wijącym się na wszystkie strony bluszczem . Cały teren okalały wysokie porośnięte mchem  mury zza których ciężko było cokolwiek zobaczyć.
Zauroczony z dziwnym uczuciem w sercu przekroczyłem niepewnie bramę, wstępując na jedną z białych wysypanych żwirem uliczek. Szedłem powoli podziwiając stare omszałe dęby oraz liczne krzewy różane. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu ,a cykady świerszczy grały wieczorną melodię. Nigdy nie sądziłem, że w Japonii może się znajdować miejsce takie jak to, przypominało ogród ze starej baśni.

    Wywoływało w sercu dziwne uczucie tęsknoty ,które pogłębiało się z każdym postawionym krokiem. Szedłem coraz dalej omamiony urokiem tego miejsca nie patrzyłem gdzie idę i po co po prostu szedłem. Z głuchego otępienia wyrwała mnie dopiero cicha melodia grana na gitarze.
Zaciekawiony skierowałem się w stronę z której dobiegał dźwięk. Moim oczom ukazała się biała marmurowa fontanna a na jej brzegu tyłem do mnie siedział czarnowłosy chłopak .

 To właśnie on grał tę melodie ,która o dziwo wydawała mi się dziwnie znajoma. Podszedłem bliżej zwracając tym   samym na siebie uwagę . Chłopak odwrócił się w moją stronę. W chwili gdy ujrzałem jego twarz, zimny pot oblał moje ciało. Chciałem stamtąd jak najszybciej uciec, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Więc stałem tam trzęsąc się ,a Fuchida Shinji przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć ,ale wciąż się wahał. Po dłuższej chwili odłożył gitarę ,wstał powoli kierując się w moją stronę . Nie wiedziałem co robić, bałem się ale nie mogłem uciec, z każdy  jego krokiem moja panika wzrastała. Shinji przystanął pól metra ode mnie, wyciągając w moją stronę rękę , opuszkami palców studiował czerwone ślady na mojej szyi, które sam  zrobił kilka godzin temu. Moje wargi lekko drżały ,a oczy szkliły się od łez, nie uszło to jego uwadze. Uśmiechnął się smutno po czym przeniósł swoje  opuszki  na moje
wargi.

- Keisuke...gome... sprawiłem ci ból...a teraz się mnie boisz..nie powinienem.. chociaż cię SZCZERZE NIENAWIDZE nie miąłem takiego prawa..- zaszokowały mnie jego słowa nie wiedziałem co mogły oznaczać, ale byłem święcie przekonany że Shinji ma coś wspólnego z moją
przeszłością.

 Byłem gotów go o to zapytać, ale nim zdążyłem wydobyć z krtani jakikolwiek dźwięk jego już nie było. Upadłem uderzając kolanami w twardy żwir, czułem się okropnie miałem ochotę zwymiotować. Moje ciało przeszedł dreszcz a spod powiek wyleciały pierwsze łzy znacząc mokre ślady na policzkach.  Muszę jak najszybciej dowiedzieć się co wydarzyło się przez te dwa lata , nie chce się już więcej czuć tak jak teraz.

Jedynym sposobem by czegoś się dowiedzieć jest odwiedzenie miejsca w którym to wszystko prawdopodobnie się wydarzyło. Nie było innej możliwości, tam na pewno znajdę jakieś wskazówki. Chwiejąc się wstałem z klęczek, otrzepałem kolana ze żwiru i ruszyłem w drogę powrotną. Nie byłem pewny czy to dobry pomysł bym spotkał się teraz z Akim , byłem pewny ,że będzie próbował mnie powstrzymać. Jedynym wyjściem z sytuacji jest zwrócenie się o pomoc do osoby , którą w normalnych okolicznościach nie poprosiłbym o pomoc nawet gdyby była ostatnią osobą na ziemi. Ale teraz  nie mogłem wybrzydzać, wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do mojej babci.

- oba-sama? wiem że nie powinienem cie,  o nic w życiu prosić, nie ja tego nie chce, ale tym razem potrzebuje pomocy, a ty jesteś jedyną osoba która może mi pomóc. Więc jeżeli kiedykolwiek szanowałaś dziadka proszę pomóż mi...- głos mi sie załamał, z każdą sekundą ciszy moje zdenerwowanie rosło, miałem nadzieje że mimo iż babcia mnie nienawidzi to mi pomoże.

-Keisuke.. pomogę ci ale nie ze względu na dziadka, pomogę ci bo jesteśmy rodziną.- Gdy usłyszałem jej słowa nie mogłem w nie uwierzyć , pierwszy raz słyszałem coś takiego z ust tej kobiety, nigdy nie spodziewałem się, że stać ja na takie coś.
Milczałem nie wiedząc co powiedzieć.

- Ehh.. zapewne jesteś zaskoczony moim zachowaniem, zresztą widać ze ci języka w gębie zabrakło, ale nie dziwie ci się. Przez tyle lat traktowałam cie tak, a nie inaczej obwiniając o różne rzeczy, wyładowywałam na tobie swoją frustracje, widząc na jaką kobieta wyrosła moja córka wiedziałam ,że to przez to ,że byłam złą matką, nie potrafiłam w należyty sposób okazać jej swojej miłości. ..Tym  co mnie złościło było to ,że dziadek to potrafił ,ale zamiast spróbować pomóc naszej córce skupił się tylko i wyłącznie na tobie. Wiem jak kochałeś dziadka i dziadek tez cię  kochał ,a ja   nigdy nie mogłam tego zrozumieć , nie wiedziałam co takiego masz w sobie czego nie ma nasze wspólne dziecko, że tak cie pokochał. Dlatego od zawsze zwracałam uwagę na wszystkie twoje wady by udowodnić mu ,że wcale nie jesteś lepszy od twojej matki. Trwałam w tej zawiści większość mojego życia , ale ostatnimi czasy chyba zrozumiałam to czym kierował się dziadek. Widząc jak moja własna córka traktuje cie w tak rzeczowy sposób stwierdziłam, że dla niej od dawna nie ma ratunku i nawet moja czy dziadka miłość nie byłaby w stanie jej pomóc. Ja chce naprawić wszystkie błędy które wobec ciebie popełniłam..proszę wybacz mi że byłam tak ślepa..-.

    Po moich policzkach po raz trzeci już dzisiaj zaczęły spływać łzy lecz tym razem nie były one wywołane smutkiem, tym razem płakałem ze szczęścia i poniekąd z szoku.


Prawdą było że przez to wszystko o czym wspomniała nienawidziłem jej przez te wszystkie lata  ,ale zawsze gdzieś tam pod tą nienawiścią  pragnąłem  żeby babcia  mnie zaakceptowała, żeby mnie pokochała takiego jakim jestem. Teraz kiedy w końcu spełniło się to moje małe marzenie czułem że zyskałem coś naprawdę ważnego.

-Oba-san...Arigato...- wydukałem podciągając nosem.

- No naprawdę płaczesz? mazgaj . A teraz mów co za przysługa o którą chcesz mnie
poprosić?-.

Wyjaśniłem pokrótce babci gdzie chce sie dostać i jaki mam w tym cel , jak się okazało poprzednia rezydencja w, której mieszkaliśmy nie została jeszcze sprzedana a co za tym idzie zostało w niej całe umeblowanie wraz z większością rzeczy. Działało to na moją korzyść być może uda mi się znaleźć jakieś zdjęcia lub  mój pamiętnik z tamtego okresu.

Jeśli chodziło o dojazd dzieliło mnie od tego miejsca jakieś 3 godziny drogi w jedną stronę, trochę mnie to martwiło, ale jak się okazało i w tej sprawie babcia okazała się pomocna. Prywatny samochód z szoferem , dostarczył mi pieniądze na powrót i klucze do rezydencji jak dla mnie była to lekka przesada, ale nie mogłem narzekać.

  Na miejsce dotarłem w środku nocy ale rezydencja była oświetlona na tyle bym mógł stwierdzić ,iż była nieco mniejsza niż ta którą kupili teraz. Chociaż i tak jak dla mnie zdecydowanie za duża. Bez problemu przeszedłem przez bramę mijając stanowisko strażnika, którego o dziwo na nim nie było, najwyraźniej rodzicie przestali przejmować się tym miejscem.

Bramę,  a sam dom dzieliło jakieś 500 m ogrodu, który po ciemku wyglądał wręcz upiornie, przeszedłem ten kawałek w ekspresowym tempie. Znalazłem się pod dziwami ,otworzyłem je kluczem pamiętając uprzednio by dezaktywować alarm, wszedłem do środka zapalając po drodze wszystkie światła.

Wszystko w środku wyglądało tak jakby ktoś po prostu wyszedł na chwile z domu i zaraz miał wrócić, a nie wyprowadził się do innego miasta. Westchnąłem mimo wszytko to miejsce wydawało mi się całkiem obce, nie pamiętałem nawet gdzie może znajdować się mój pokój.
Szukałem po omacku licząc na łut szczęścia , spacerowałem od jednego pomieszczenia do drugiego, w końcu po niemal 40 minutach trafiłem na coś co przypuszczalnie mogło być moim pokojem. Wskazywała  na to gitara stojąca w koncie oraz mnóstwo papierów nutowych na biurku, po za tym nic co na pierwszy rzut oka było by mi znajome.

 Zważywszy na późna porę i senność ogarniającą mój umysł stwierdziłem ,że poszukiwania zacznę dopiero jutro. Zgarnąłem pościel z łóżka stojącego obok mnie i skierowałem sie w stronę salonu , spanie na kanapie przy włączonym telewizorze było chyba najlepszym rozwiązaniem. Stanąłem u szczytu schodów z zamiarem zejścia na dół , i wtedy poczułem bolesne ukłucie w czaszce.  Złapałem się za skronie . Naszło mnie uczucie ,nie to było bardziej jak wspomnienie, jakbym kiedyś już widział te schody  co więcej jakbym został z nich przez kogoś zrzucony. Czyżbym zaczynał sobie coś przypominać? Ból  tak jak szybko się pojawił tak i szybko ustąpił wraz z tym dziwnym uczuciem, a ja zszedłem jedną ręką trzymając się barierki.

Po tym jeszcze długo nie mogłem zasnąć ,oglądając jakiś program w telewizji starałem się odwrócić myśli od tamtego zdarzenia na schodach.
        
      Obudziłem się późnym południem obolały i głodny ,spanie na kanapie nie było najlepszym pomysłem w moim życiu. Oczywiście w domu ,który stał pusty od dwóch lat nie było ani grama czegoś co nadawało by się do spożycia , jedynym wyjściem było pójście do sklepu. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w ciuchy znalezione w ,,moim'' pokoju .Ruszyłem w stronę centrum miasta , przynajmniej tak mi się wydawało ,starałem się zapamiętać drogę jadąc wczoraj samochodem.

       Stałem właśnie przed wejściem do jednego z supermarketów dzierżąc w ręce siatkę z prowizorycznym śniadaniem, będąc dumnym z tak przyziemnej rzeczy. Spostrzegłem ,że w moją stronę zbliża się młoda dziewczyna. W pierwszym odczuciu byłem pewny ,że po prostu zamierza wejść do sklepu, ale gdy gestem zaczęła mnie przywoływać tak jakby mnie znała mocno się zdziwiłem. Spojrzałem na nią zdezorientowany, gdy do mnie podeszła.

- Eee.. przepraszam ale czy my się znamy?.- nieznajoma wydawała się rozbawiona moim pytaniem.

- No wiesz co Kei-chan, wiem, że dawno się nie widzieliśmy, ale bez przesady.- Zdziwiłem się jeszcze bardziej skąd ona znała moje imię? Czy to moja znajoma z tamtego czasu? Było mi głupio, że jej nie pamiętałem.

- Ja.. naprawdę przepraszam, ale Cię nie pamiętam..może mnie z kimś pomyliłaś.- wpatrywałem się w nią wyczekująco, dziewczyna intensywnie się nad czymś zastanawiała.

- Czekaj ja się na pewno nie pomyliłam, na pewno poznałabym najlepszego przyjaciela! Nazywasz się Keisuke Hatoyama  i jesteś homo! - zamurowało mnie.

Skąd ona o mnie tyle wiedziała, a jeśli wiedziała coś o mnie to i musiała wiedzieć coś o Shinjim. Złapałem ją za ręce patrząc z nadzieją w jej niebieskie oczy.

- Tak jestem Keisuke, ale naprawdę cię nie pamiętam wybacz mi , tak mi głupio, ale wróciłem tu żeby sobie to przypomnieć więc proszę powiedz mi wszystko co wiesz!.- dziewczyna była lekko skołowana cała sytuacja ale wyglądało na to ,że chyba mi pomoże. Po dłuższej chwili uśmiechnęła się delikatnie.

- Eh., za cholerę nie wiem o co w tym chodzi, ale pewnie jak zamienię z tobą więcej niż dwa zdania to się dowiem. A pomoc ci pomogę bo mimo, że ty nie pamiętasz o naszej przyjaźni to ja tak. Więc na początek jestem Fumiko Atshushi i jestem twoją przyjaciółką ,poznaliśmy się w szkole w dość dziwnych okolicznościach, ale to nie miejsce na taką opowieść. Choć zaprowadzę cię do twojej ulubionej kawiarni.- Fumiko pociągnęła mnie za rękę w bliżej nieokreślonym kierunku, skoro była moją przyjaciółka to chyba mogłem jej zaufać.

- A prawie bym zapomniała jak tam u ciebie i Shinjego wasza miłość kwitnie?.- stanąłem jak wryty ciągnąc za sobą Fumiko. Po mojej minie można było wywnioskować ,że byłem w niezłym szoku, nie przypuszczałem, że łączyły mnie z tym chłopakiem tak zażyłe relacje.

- Ej Kei? co się stało? Zerwaliście? Przecież tak się kochaliście..- problemem nie było to, że zerwaliśmy, problem był taki, że ja  o jego istnieniu w ogóle nie pamiętałem. Teraz zrozumiałem dlaczego Shinji mnie nienawidzi.

- Fumi..ja go w ogóle nie pamiętam... ja.. on mnie nienawidzi bo ja nie pamiętam..gdybyś mi nie powiedziała ,że go kochałem ...nie wiedział bym...że był dla mnie tak ważny.- przyznałem , zagryzając wargę by nie zacząć płakać.

Czułem się okropnie Aki miał racje to cholernie bolało. Fumiko stała w osłupieniu nie mogąc uwierzyć w moje słowa w końcu po dłuższej chwili przytuliła mnie gładząc uspokajająco po włosach.

- Kei, posłuchaj jestem pewna ,że on wcale cie nie nienawidzi za bardzo cię kochał, ja też cię nie nienawidzę mimo ,że mnie nie pamiętasz, jestem pewna ,że miałeś powód żeby zapomnieć więc się nie obwiniaj. A teraz choć opowiem ci o wszystkim co was łączyło zgoda?- Jej słowa dodały mi otuchy, czułem że Fumiko faktycznie jest moją przyjaciółką.

W końcu dotarliśmy do małej kawiarenki na obrzeżasz miasta, usiedliśmy przy jednym ze stolików. Wyjaśniłem Fumiko moją sytuacje to, że nie pamiętam ponad dwóch lat jakby ktoś je po prostu wymazał gumką z mojego życia, oczywiście wspomniałem również o spotkaniu z Shinjim oraz moim kuzynie Akim ,którego jak się okazało Fumiko dobrze znała. Czułem się trochę nieswojo, ona wiedziała o mnie praktycznie wszystko a ja o niej nic.

-Więc od czego by tu zacząć co? Może opowiem ci jak poznałam ciebie i Shinjego co?. -Przytaknąłem.

- Więc zacznijmy od tego ze obaj byliście dość dziwnymi typkami , ty przystojny bogaty  odludek którego prześladują ,a drugi chuligan z patologicznej rodziny uczący się na stypendium, no i też przystojny jak diabli. Na pierwszy rzut oka niby nie było szans żebyście kiedykolwiek zaczęli ze sobą gadać, ba przebywać w jednym pomieszczeniu. Wydawało się nawet ,że Shinji cię nienawidzi ,no wiesz byłeś bogaty miałeś wszystko co chciałeś bez najmniejszego wysiłku  no i miałeś kochającą rodzinę, nikt nie wiedział wtedy ,że to tylko pozory. I pewnie i Shinji by tak myślał gdyby któregoś razu nie zachciało mu się zapalić papierosa za szkołą, pamiętam jak mi to opowiadał mówił wtedy, że nigdy nie zapomni tego widoku jak twój ojciec wyrzuca cię z samochodu   kopie w brzuch jak bezpańskiego psa i tak po prostu sobie odjeżdża. Pierwszy raz w życiu chyba doznał szoku, ba był jeszcze bardziej zdziwiony jak wstałeś otrzepałeś się i jakby nigdy nic  poszedłeś na lekcje.- zaczęła opowiadać Fumiko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz